Terminy nadubranie (overdressed) i niedoubranie (underdressed) bardzo ściśle wiążą się z savoir-vivre’owym stylem bycia. Niedoubranie to sytuacja, w której pojawiamy się w towarzystwie ubrani dużo mniej stosownie niż pozostali jego uczestnicy, nadubranie z kolei oznacza, że jesteśmy ubrani zbyt elegancko w stosunku do reszty towarzystwa.
Niedoubranie.
Zastanawiając się nad domeną współczesności można zauważyć, że dziś trudno jest znaleźć się w sytuacji człowieka niedubranego. Raczej nie ma takiej możliwości, gdyż dominująca zarówno na co dzień, jak i “od święta” jest kategoria swobodna. Kategoria ta wg s-v wytycznych oznacza dwa typy ubrań:
1.ubrania odznaczające się szczególną wygodą: odzież do spania, do uprawiania aktywności outdoorowych, do fitnessu, do prac domowych, ewentualnie do leniuchowania w domowym zaciszu;
2.ubrania odznaczające się większą śmiałością w odkrywaniu ciała: odzież wakacyjna, plażowa, stroje kąpielowe oraz ubrania klubowo-imprezowe.
Np. latem na ulicach, w biurach, na uczelniach czy w szkołach, gdzie wg klasy ubioru powinna obowiązywać kategoria codzienna, panuje moda plażowo-dyskotekowa i fitnessowa; niejednokrotnie też zdarza się, że nawet na okazje oficjalne, gdzie powinny obowiązywać stroje o niższym lub wyższym stopniu formalności, ludzie zakładają ubrania outdoorowe; szczególnie zimą sportowe kurtki, bądź buty w typie trekkingowym to norma.
Współcześnie ludzie w ogóle nie przywiązują wagi do kategorii stroju, czyli nie zwracają uwagi na to, czy ich ubranie odpowiada randze sytuacji, w której się znajdują. To, na co dziś kładziony jest nacisk, to -tylko i wyłącznie, a nawet bezrefleksynie- marki. O prestiżu świadczy dziś nie tyle to, czy wyglądasz stosownie, ale to, jakie marki masz na sobie (przykład sprzed kilku lat: kalosze Hunter zakładane przez celebrytki na popołudniowe przyjęcia).
To zjawisko ma różne powody. Może to być zarówno świadome kontestowanie reguł etykiety towarzyskiej, jak również brak obycia w kwestii klasycznego kodu ubioru.
To, że w sklepach dominują ubraniowe “mieszańce”, jak np. marynarka uszyta z dzianiny dresowej, też ludziom niezorientowanym w sztuce ubioru nie pomaga.
Przypomina mi się dość ciekawa pod kątem tego tematu scena z jednego z ostatnich odcinków serialu telewizyjnego “Bodo”. We Lwowie rosyjscy żołnierze, prości i nieobyci, rekwirują posiadłości arystokratycznych elit wraz z całym ich wyposażeniem, łącznie z ubraniami, po czym sprowadzają tam swoje żony. I te żony pewnego wieczoru przychodzą do teatru bardzo – w swoim mniemaniu- elegancko ubrane, tylko że nie mają świadomości, iż z przepastnych szaf poprzednich właścicielek wyjęły i założyły na siebie… koszule nocne i peniuary.
Nadubranie.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego większość ludzi wpisuje się w trend niedoubrania. Jest to obawa przed wyróżnieniem się z tłumu. Nie można bowiem zaprzeczyć, że ludzie, którzy na co dzień ubierają się zgodnie ze sztuką, wzbudzają zainteresowanie swoją osobą.
Można więc zakładać, że wyłamując się spod dyktatu mody jednowymiarowej, zawsze tak samo swobodnej, będziemy w pewnym sensie skazani na to, by wyglądać na permanentnie nadubranych. Wiele jednak zależy od tego, jak sami siebie postrzegamy.
Chcąc stosować normy klasyczne, trzeba wyrobić w sobie naturalność i pewność w noszeniu ubrań bardziej eleganckich od normy przeciętnej.
Kompromis.
Stosowny i elegancki wygląd nie powinien jednak wprawiać w zażenowanie ani nas samych, ani otoczenia. Równając w górę musimy więc wziąć pod uwagę specyfikę warunków obyczajowych, w których żyjemy i do tego bardzo przyda się nam takt i wyczucie sytuacji. Jeśli więc “stara elegancja” nakazywałaby założenie jednobarwnej sukienki wizytowej w zestawie z perłami, ale przeczuwamy, że wszyscy i tak przyjdą w dżinsach, załóżmy strój koordynowany, np. spodnie/spódnicę z tweedu i bluzkę w niezobowiązującym kolorze. Chodzi o to, by osoby, z którymi będziemy przebywać nie czuły się w naszym towarzystwie niezręcznie.
Pozdrawiam ♥