Z punktu widzenia savoir-vivre’u kulturalna komunikacja jest fundamentem, na którym budujemy relacje z innymi, zarówno te zaangażowane, jak i te przypadkowe. Prowadzenie rozmowy, dyskusji czy niezobowiązującej pogawędki należy do bazowych, niekwestionowanych umiejętności człowieka s-v. Ta umiejętność nie ogranicza się tu jednak do poprawnego używania języka ojczystego; zakłada zdolność rozumienia przekazu, który płynie do nas od nadawcy.
Na facebookowym fanpage’u SD zaistniała niedawno rozmowa, zupełnie neutralna, która jednak w połączeniu z obserwacją internetowej komunikacji zainspirowała mnie do pewnych przemyśleń. Oto sytuacja, która miała miejsce pod postem zachęcającym do przeczytania blogowego wpisu o elegancji w wersji plus size. Lead brzmi tak:
“Kiedy patrzę na zadbane, eleganckie kobiety o kształtach większych (czy w ogóle innych) niż typowe (wg obecnych trendów), myślę sobie: ot i to jest prawdziwa sztuka, czyli umiejętność kreowania, budowania wizerunku na bazie własnych możliwości i własnego potencjału. Waga wyższa od przeciętnej, ani jakikolwiek inny mankament urody, nie jest w żadnym wypadku powodem do rezygnacji z dbałości o wygląd. Przeciwnie, to właśnie “inność” daje nam szerokie możliwości do stworzenia swojego wizerunkowego znaku firmowego. Istotą bycia damą jest przede wszystkim poczucie własnej wartości niezależne od trendów i mód”
Następnie pojawia się link do wpisu zatytułowany: Czy elegancja w nietypowym rozmiarze jest możliwa?
Przychodzi komentarz: W “nietypowym”?… Osób o takich rozmiarach tak dużo na ulicach, że raczej szczupłość już “nietypowa” jest…
Hmmm… robię w myślach szybki przegląd ludzi, których widuję na co dzień, wyglądam nawet przez okno na dość ruchliwą ulicę, żeby sprawdzić, bo może czegoś nie zauważyłam… Co jednak widzę? Zupełnie normalnych ludzi, choć różnych: grubszych i chudszych, wyższych i niższych. Jakaś pani wiezie małą dziewczynkę na wózku inwalidzkim. Odpowiadam więc z nadzieją, że uda mi się dowiedzieć czegoś więcej nt. intencji komentatorki:
“To chyba kwestia postrzegania rzeczywistości przez pryzmat własnych doświadczeń 😉 To samo zjawisko z różnych perspektyw wygląda zazwyczaj inaczej. A założenie moje było takie, że tzw. plus size jest tylko symbolem różnych nietypowości, rozumianych jako odbieganie od wzorców (np. człowieka witruwiańskiego Leonardo da Vinci)”.
Przylatuje odpowiedź:
“Mnie chodzi o niespotykane w dziejach – obecne zjawisko powszechnej otyłości.”
No tak. Poczułam się bezradna wobec niemożliwości skomunikowania się. Nie pozostało mi nic innego, jak odpowiedzieć:
“Rozumiem; to jednak są dwa odmienne konteksty, na swoim blogu nie rozpatruję jednostek chorobowych, tylko kwestie estetyczne, związane (tu) z ubiorem. Pozdrawiam!”
&
Czytając komentarze w internecie, można czasem dojść do wniosku, że nastał czas nierozumienia czytanych treści, że pozbywamy się umiejętności odnajdywania myśli przewodniej tekstu, a jakby tego było mało: musimy koniecznie zaistnieć ze swoją opinią. Jak skwitowałaby to zapewne moja babcia: pleciemy trzy po trzy, jeden o kozie, drugi o wozie. Rzadziej zdarza się to na blogach, a częściej na facebooku. Na blogach toczą się zazwyczaj rozmowy odnoszące się bezpośrednio do tematu publikacji, prowadzone przez stałych czytelników zaznajomionych z ideą danego miejsca.
Na FB natomiast przypadkowi komentatorzy dorzucają swoje opinie, nie znając ani przewodniej myśli bloga (serwisu), ani nadrzędnej intencji autora. Czy tylko ja mam takie wrażenie?
Nie ma zmiłuj, jeśli chcemy uważać się za ludzi kulturalnych, musimy przede wszystkim zadbać o kulturalną komunikację, która jest czymś więcej, niż tylko pisaniem (mówieniem) bez błędów.
Kulturalna komunikacja jest, w pewnym uproszczeniu, nastawieniem na poszukiwanie wątków wspólnych, a nie na polaryzację rozmówców.
Nie chodzi o to, aby unikać dyskusji i konfrontacji, przeciwnie, dyskusja zawsze była domeną ludzi o szerokich horyzontach. Dobrze poprowadzona wpisuje się w ramy kulturalnej komunikacji i niewątpliwie jest sztuką. Rozpoczyna się w sposób stonowany i uprzejmy, rozwija się nabierając pewnego ładunku intelektualno-emocjonalnego (co jest nie do uniknięcia, Susan Sontag sformułowała tę genialną w swej prostocie prawdę: myśl to forma odczuwania), po czym wycisza się, kończąc wymianą uprzejmości.
Dla sporej części z nas kulturalna komunikacja ogranicza się do <proszę, dziękuję, dzień dobry, do widzenia>. Spójrzmy prawdzie w oczy: to jest poziom przedszkola.
Kulturalna komunikacja ma zdecydowanie więcej poziomów. Nie zamyka się w tym, co mówimy. Równie ważne jest to, jak mówimy. Liczą się przy tym gesty, mimika, umiejętność zapanowania nad negatywnymi emocjami. Najwyższy poziom umiejętności komunikacyjnych osiągamy wtedy, kiedy potrafimy szybko ocenić, czy nasza wypowiedź kogoś nie dotknie i staramy się tak ją sformułować, by miała sens uniwersalny, a nie personalny.
Jest zrozumiałe, że w realnym życiu, które wymaga od nas zwykle natychmiastowej reakcji słownej, nasze wypowiedzi mogą być czasem niezbyt składne, mało sensowne, czy nieprzemyślane. Częściej możemy kogoś niechcący urazić.
Wypowiedzi w sieci dają nam natomiast szansę na przeanalizowanie, przemyślenie tego, co i w jaki sposób chcemy powiedzieć oraz przede wszystkim PO CO?
Kompetencje komunikacyjne polegają na tym, że:
- Mówimy na temat.
- Bierzemy pod uwagę całość wypowiedzi przedmówcy.
- Unikamy “czepiania się słówek”, czyli wyciągania słowa z kontekstu (rozmowa wymaga uruchomienia aparatu myślenia: trzeba zastanowić się w jakim kontekście dane słowo zostało użyte), a co za tym idzie, staramy się rozróżniać konteksty, bo mieszanie ich jest dziś plagą.
- Interpretujemy wypowiedź przedmówcy, zanim ją skomentujemy (przydaje się tu słynne, szkolne “co autor miał na myśli”).
- Uruchamiany myślenie uniwersalne, a nawet symboliczne, zastanawiamy się, czy przedmówca w swojej wypowiedzi nie zastosował przypadkiem metafory, a może ironii (np. Nishka, blogerka, która rewelacyjnie operuje ironią, bywa niejednokrotnie przez przypadkowych czytelników odczytywana, o zgrozo!, dosłownie).
- Zachowujemy dystans, nie bierzemy wszystkiego do siebie.
- Unikamy bezrefleksyjnego operowania komunałami, czyli powtarzania ogólnie funkcjonujących banalnych, acz chwytliwych stwierdzeń.
- Formułujemy kontropinie zgodnie ze sztuką rozmowy: “jeśli dobrze zrozumiałam, uważasz że…., otóż nie mogę się z tym zgodzić, ponieważ….”
Rzecz jasna, absurdem byłoby wymagać od wszystkich użytkowników internetu tak samo wysokiego poziomu społecznego obycia i kultury komunikacyjnej. Potraktowałam jednak ten wątek jako materiał do mojej dyletanckiej analizy: czego na pewno w pogawędce, rozmowie, czy dyskusji powinien wystrzegać się człowiek s-v.
Pozdrawiam ♥