Książka, o której dzisiaj opowiadam, to kolejna pozycja z cyklu „Świadectwa. Polska. XX wiek”, wydana przez Ośrodek Karta. O życiu codziennym w dwudziestoleciu międzywojennym wiemy stosunkowo dużo, natomiast książka, którą dzisiaj prezentuję jest wyjątkowa z tego powodu, że przedstawia losy środowiska ziemiańskiego tuż przed pierwszą wojną światową i w czasie jej trwania.
Ci, którzy znają trylogię „Władca Pierścieni” Johna R.R. Tolkiena, zapewne skojarzą jedną z charakterystycznych postaci pojawiającą się w powieści. Jest to Grima, zwany Gadzim Językiem. Nie będę tu przywoływać całej historii tego czarnego charakteru, dość powiedzieć, że jest to postać uosabiająca zjawisko, o którym chcę dzisiaj napisać, a mianowicie – manipulację.
Jednym z zasobów, którymi w sobie tylko właściwy sposób dysponowały przedwojenne elity był specyficzny sposób wychowywania dzieci. W literaturze z epoki można na ten temat dużo wyczytać “między wierszami”. Owa specyficzność polegała na przekazaniu dziecku gruntownej pewności siebie, opartej na stabilnym poczuciu tożsamości. Oczywiście w tamtych czasach była to tożsamość stricte klasowa.
Słownik PWN definiuje gościnność jako chętne przyjmowanie kogoś u siebie, dostępność dla gości, przeznaczenie czegoś dla gości. Savoir-vivre uzupełnia: Gość winien w przyjmującym go domu znaleźć wszystko, czego mu do szczęścia potrzeba.
Reprezentacyjny to inaczej okazale się prezentujący, związany z reprezentowaniem kogoś lub czegoś. Można reprezentować na przykład swój kraj, region, z którego się pochodzi, miasto, szkołę, uczelnię, rodzinę, a także wartości oraz idee.
Utarło się przekonanie, że elegancka kobieta może nosić tylko pończochy lub rajstopy, a skarpetki (nie mówiąc już o podkolanówkach) to jest temat niemalże tabu. Oczywiście jest to przekonanie błędne, bo przecież to naturalne, że skoro nosimy spodnie, nosimy także skarpety.
W tym tygodniu na moją skrzynkę mailową dotarło bardzo ciekawe i ważne pytanie dotyczące zachowania się w przestrzeni wirtualnej:
Chciałabym spytać, jakie jest Twoje zdanie na temat włączania kamery na spotkaniach online, co na to savoir-vivre? Kiedy prowadzę spotkanie lub jest ono bardzo kameralne, włączanie kamery wydaje mi się oczywistym wymogiem.
Dzisiaj chciałabym pokazać, jak wiele wspólnego mają stosunki międzyludzkie, które tutaj nazywam towarzyskimi, z dziedziną dyplomacji. I w zasadzie nie ma w tym chyba nic zaskakującego, gdyż zarówno stosunki oficjalne, czyli dyplomatyczne, jak i nasze codzienne, czyli towarzyskie, bazują na relacjach.
Wydawałoby się, że nie ma nic prostszego od zjedzenia owocu, na przykład jabłka. Z drugiej strony, kiedy na przyjęciu widzimy półmisek uginający się od malowniczo wyglądających, różnorakich owoców często zastanawiamy się: No tak, ale jak je zjeść, nie brudząc się przy tym? Okazuje się, że podawanie gościom na przyjęciu niesprawionych owoców jest kardynalnym błędem w tak zwanej sztuce stołu.
Pod wpisem „O tym, jak Maria Ossowska odczarowała słowo moralność”, w którym przedstawiłam wykreowany przez nią w roku 1944 wzór demokraty i obywatela, a także wspomniałam o innych opisanych przez nią wzorach osobowych, pojawiły się ciekawe spostrzeżenia. Dotyczyły one zagadnienia perfekcjonizmu. Padło też pytanie: Jak Maria Ossowska nazwałaby wzory osobowe dla człowieka współczesnego, ale nie jej współczesnego, tylko nam? I jakie by one były?