Dziś nie wypada myśleć, że czegoś nie wypada. “To dyktat aktualnego modelu kultury, którego jesteśmy dziećmi pod groźbą banicji”.* Nawet jeśli w głębi pragniemy stabilizacji w postaci norm i reguł porządkujących życie, to kiedy już zostają one – nawet w zupełnie rozsądnych granicach – ustalone, zaczynamy się przeciwko nim buntować. Boimy się, że znów zostaniemy wtłoczone w gorset cudzych oczekiwań. Nic w tym dziwnego, ponieważ jeszcze nie tak dawno “nie wypada” było symbolem sztywnego konwenansu, gry pozorów a nawet ograniczeniem wolności jednostki.
Dzisiaj, kiedy konwenansem jest właśnie brak konwenansów, świadomość a nawet tylko przeczucie, że czegoś jednak nie wypada, bywa raczej wyznacznikiem wrażliwości, taktu i ponadprzeciętnego społecznego obycia.
Nie można jednak owemu “nie wypada” podporządkowywać się tylko i wyłącznie z uwagi na wymagany pozór, a wbrew sobie, swoim preferencjom i predyspozycjom.
Współczesne “nie wypada” powinno odnosić się do kontaktów i relacji z ludźmi, powinno być formą autocenzury dla opryskliwości, nieuprzejmości, nadmiernej ciekawości oraz dla trywialności swoich wyborów.
Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że “nie wypada” może stać się wygodną przykrywką dla bierności, kiedy dzieje się komuś krzywda lub kiedy łamane jest prawo (“nie będziemy się mieszać dla świętego spokoju, a poza tym nie wypada”). Taka postawa to już drobnomieszczaństwo, czyli nadmierne przywiązanie do konwenansów i obowiązujących w danym środowisku norm kosztem etycznego, życzliwego zachowania względem ludzi. Kiedy drobnomieszczaństwo dodatkowo spotyka się z wąskim horyzontem myślowym przeradza się w zjawisko zwane kołtuństwem.
“Nie wypada” nie może odnosić się do sfery związanej z rozwojem mentalnym, intelektualnym czy społecznym.
Powiedzenie np. “Nie wypada, aby dobrze wychowana kobieta czytała Monologi waginy” jest kołtuństwem.
Przechodząc do konkretów.
W ostatnim czasie pojawiło się na blogu kilka pytań dotyczących zagadnienia “wypada/nie wypada”:
1.
Klaudia: “Spotkałam się ze stwierdzeniem, że kobiecie w żadnym razie nie wypada raczyć się alkoholem, nawet w najmniejszych ilościach. Moim zdaniem to dosyć ekstremalne podejście i dlatego chciałabym aby ten temat także został omówiony na łamach bloga.
2.
Aleksandra: “Czy współczesnej, dobrze wychowanej kobiecie wypada grać w gry karciane? I czy są jakieś typowo kobiece?”
3.
Paulina: “Czy dama może słuchać brutalnej muzyki takiej jak metal? Czy można połączyć wizerunek metalówy z klasą?”
Przede wszystkim trzeba mieć świadomość faktu, że s-v nie ma gotowej recepty na to, jak dokładnie, w stosunku 1:1, zachować się w każdej życiowej sytuacji. Wiele zależy od zespołu czynników współistniejących, składających się na kontekst danego wydarzenia, sytuacji czy zachowania.
Często musimy używać tylko i wyłącznie swojego wyczucia, wrażliwości i taktu, aby podejmować decyzje odnośnie tego, jak się zachować, czy jaką rozrywkę lub sposób spędzenia wolnego czasu wybrać. Styl s-v wymaga od nas podporządkowania się kilku wytycznym. Jeśli będziemy mieć je na uwadze, to z pewnością wybrniemy z klasą z różnych, nawet zaskakujących życiowych sytuacji.
Wytyczne te są następujące:
-ludzie znajdujący się w naszym towarzystwie nie powinni odczuwać w związku z naszym zachowaniem dyskomfortu (nie oznacza to rzecz jasna, że mamy być uległe i spełniać cudze oczekiwania; jeśli sobie czegoś nie życzymy musimy to stanowczo acz uprzejmie wyrażać);
-nasze zachowanie powinno być stosowne, czyli adekwatne do sytuacji, w której się znajdujemy;
-we wszystkim co robimy powinniśmy zachowywać wysoką kulturę osobistą;
-zawsze wybieramy wysoką jakość, pamiętając, że brak wyboru, to też wybór.
&
Mając na względzie powyższe zalecenia zastanówmy się nad pytaniami, które zadały dziewczyny.
Ad.1. Alkohol.
Wysokiej klasy alkohole są nieodzowną częścią savoir-vivre’owego stylu życia, podobnie jak wiedza o ich serwowaniu. Ponadto każdy, o ile jest pełnoletni, ma prawo raczyć się alkoholem. Tak samo mężczyźni, jak i kobiety, o ile zależy im na zachowaniu klasy, nie powinni spożywać go w nadmiarze odbierającym możliwość panowania nad sobą. Wskazana jest tu więc znajomość siebie i swojej indywidualnej granicy. Jeśli ją przekroczymy, najprawdopodobniej zaczniemy łamać wszystkie trzy s-v zasady: nasi towarzysze (szczególnie ci mniej pijący) poczują dyskomfort, nasze zachowanie stanie się niestosowne, kultura osobista przestanie mieć dla nas znaczenie.
A propos alkoholu i “nie wypada” etykieta stołu podaje zalecenie, że w towarzystwie mężczyzn kobiety nie nalewają alkoholu. Alkohol w kieliszkach uzupełniają mężczyźni. Jeśli np. gospodynią przyjęcia jest singielka, wybiera spośród obecnych mężczyzn kogoś, kto będzie odpowiedzialny za nalewanie alkoholu.
Ad.2. Karty.
Gry karciane są interesującą i elegancką formą towarzyskiej rozrywki, podczas której można prowadzić niezobowiązujące rozmowy, żartować i np. delektować się wyśmienitym alkoholem. Talie kart same w sobie mogą być piękne, a nawet zabytkowe. Miłośnicy gier mogą nabyć specjalne karciane stoliki, których blat obity jest zielonym suknem. Niedawno na targu staroci wypatrzyłam taki właśnie piękny stolik, którego brzegi blatu inkrustowane były karcianymi kolorami. Niestety nie miałabym go gdzie postawić.
Jeśli chcemy grze w karty dodać eleganckiego stylu, używamy zamiast nazw potocznych, nazw kolorów pochodzących z języka francuskiego: trefl, karo, pik, kier. Obyczajowo poker i skat uchodzą za gry raczej “męskie”, natomiast gry takie jak remik, makao, tysiąc, kanasta, czy w końcu brydż uważane są za gry koedukacyjne.
Ad.3. Muzyka.
Pytanie o muzykę często pada na łamach bloga i w mailach, które otrzymuję od czytelniczek. Bardzo mnie to cieszy, bo muzyka jest istotną częścią klasycznego stylu życia. I wbrew pozorom wcale nie musi to być muzyka klasyczna, a przynajmniej nie tylko. Kryterium, które w tym wypadku stosujemy jest zawsze jakość. Gatunki muzyczne zmieniają się, ewoluują, podobnie jak może zmieniać się nasze przywiązanie do danego muzycznego stylu, natomiast jakość zawsze powinna być warunkiem determinującym nasze zainteresowania.
Metal i jego odmiany charakteryzują się użyciem głośnych, przesterowanych gitar, intensywną sekcją rytmiczną, wyraźnymi basami i donośnym wokalem. Ten gatunek muzyczny kojarzy się, szczególnie w skrajnych jego odmianach, z brutalną siłą i dość trywialnymi tekstami (to oczywiście uogólnienie). Nie zmienia to faktu, że niektóre kawałki zaliczane są do arcydzieł muzyki nurtu współczesnego.
Będąc miłośniczką jakiegoś konkretnego gatunku muzycznego (szczególnie, jeśli jest tak wyrazisty jak metal) trzeba mieć na względzie komfort ludzi przebywających w naszym otoczeniu, którzy niekoniecznie nasz entuzjazm podzielają. Słuchamy więc muzyki w taki sposób, by nie zmuszać do tego innych, niezainteresowanych.
Odrębną kwestią jest wygląd fanów danej muzyki, w tym wypadku metalu. Wkraczamy tutaj w temat subkultur. Subkultura charakteryzuje się tym, że w sposób bardzo wyraźny demonstruje swoje zainteresowania poprzez znaki wyróżniające: strój, makijaż, fryzury. Zwykle odbywa się to kosztem jednej z najważniejszych zasad s-v, tzn. stosowności. Członkowie subkultur zazwyczaj wyglądają zawsze tak samo, niezależnie od sytuacji. Stoi to w wyraźnej sprzeczności do zasady elegancji mówiącej o dostosowaniu stroju do okazji.
Trudno więc jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie “Czy można połączyć wizerunek metalówy z klasą”. Nawet jeśli założymy, że można, to właściwie po co? Czemu miałoby to służyć? W końcu subkultury tworzą się właśnie po to, by kontestować ład i normy społeczne. Należy więc się zastanowić, czy takie uładzenie wizerunku nie byłoby wręcz… niestosowne względem swojej subkultury?
Pozdrawiam ♥
* Ludwik Stomma, “Kultura zmienną jest”, Poznań 2009.
Fot. Mia Wasikowska w filmie “Alicja w Krainie Czarów”, reż. Tim Burton, 2010.
W komentowaniu obowiązują dobre maniery.
Ozncza to, że rozmawiamy o wszystkim,
a nawet prowadzimy spory, lecz zawsze
z poszanowaniem zasad kulturalnej komunikacji.
W komentarzach nie umieszczamy linków.