Kiedy siedem lat temu przygotowywałam się do założenia bloga o kulturze życia codziennego nie wiedziałam, w którą stronę rozwinie się ten pomysł i czy w ogóle się przyjmie. Jednak już wtedy myślałam o savoir-vivre nie tylko jako o stylu życia, a nawet nie tylko jako o stylu bycia, ale jak o tożsamości. Świadczy o tym schemat, który rozpisałam jeszcze przed przystąpieniem do pracy i przed ostatecznym naciśnięciem guzika „opublikuj blog”. Do dzisiaj ten schemat pomaga mi usystematyzować i umieścić w odpowiednim kontekście tematy, które tutaj poruszam.
Wydaje mi się, że wciąż zdarza nam się postrzegać człowieka savoir-vivre’u jako kogoś słabego, kto z racji kultury jest pozbawiony możliwości używania mowy jako oręża, nie może wypowiadać własnego zdania oraz bronić się w razie ataku, bo ma być uprzedzająco grzeczny. Tymczasem jest to całkowicie błędne przekonanie.
W niniejszym wpisie ponownie odnoszę się do prawdziwej sytuacji, którą Czytelniczka opisała w komentarzu pod wpisem “Odwaga, czyli chcesz wiedzieć kim jesteś? Nie pytaj. Działaj.” Temat wydaje mi się ważny, bo oprócz pytań dotyczących kwestii Jakie ubranie włożyć w danej sytuacji, pytania dotyczące komunikacji w bliskich relacjach najczęściej pojawiają się w mailach, które otrzymuję. Ten wpis nie będzie odpowiedzią, czy też analizą opisanej przez Czytelniczkę sytuacji, a jedynie bazą, na której chciałabym oprzeć kilka refleksji nasuwających mi się po przeczytaniu tego otwartego, a jednocześnie wyważonego komentarza.
Relacje z matką partnera/męża uchodzą za najtrudniejsze w sieci różnych relacji, które w życiu zawiązujemy. Zaryzykuję twierdzenie, że relacje na linii teściowa – synowa (i odwrotnie) są najbardziej wiarygodnym sprawdzianem kultury osobistej i umiejętności korzystania z savoir-vivre’owych elementów: dobrych manier, bon tonu i taktu. W niniejszym wpisie chcę zwrócić uwagę na jeszcze jeden szczególnie ważny element, który jest atrybutem savoir-vivre’owej tożsamości: motywację autoteliczną.
Odwaga jest podstawową, bazową cechą człowieka savoir-vivre’u. I nie chodzi tu o odwagę wielkich czynów, bo wtedy raczej w grę wchodzą impulsy, tylko o odwagę zwyczajną, płynącą w człowieku jak wartki, szemrzący strumyk w lesie; odwagę, która jest potrzebna do zmagania się z przeciwnościami losu, z wyzwaniami codzienności, do konfrontowania się z tym, co nowe, nieznane i nieprzewidywalne. A także tę, która jest niezbędna do tego, by marzyć, planować, a następnie realizować to, co sobie założyliśmy, czyli innymi słowy: żeby po prostu działać.
Dziś w sposób obrazowy postaram się wyjaśnić ideę łączenia pozornych przeciwieństw, która przytoczona w poprzednim wpisie wywołała pewien niepokój. Sądzę, że warto w uproszczony, nieco potoczny sposób wyjaśnić, na czym polega fenomen tego procesu. Nie zaprzeczymy temu, że zarówno w świecie, jak i w nas sprzeczności występują, chociażby najoczywistsze, jak światło i cień, które przenikając się i wzajemnie nasycając tworzą piękne, artystyczne fotografie, nie mówiąc już o obrazach mistrzów holenderskich; albo smutek i radość – ktoś jest wesoły i towarzyski, ale bywa też melancholijny i docenia piękno w smutku, to akurat również moja przypadłość. Dlatego warto oswoić ten temat. Myślę, że nie ma się czego bać.
Dziś przedstawiam Wam książkę Jacka Santorskiego i Pawła Oksanowicza (jako zadającego pytania) „i” Refleksje o przywództwie jutra. Książka, jak wyraźnie sugeruje tytuł, dotyczy dziedziny przywództwa, czyli czegoś, co jest właściwością stosunkowo niewielkiego odsetka ludzi. Sam autor podpowiada jednak, że jest to zbiór myśli, które na nowo definiują osobę lidera jako kogoś wywierającego wpływ na innych i nie muszą dotyczyć tylko szefów wielkich korporacji, a sugestie zawarte w książce mogą przydać się w pracy nauczycieli, inicjatorów ruchów społecznych, rodziców. Przeczytałam, potwierdzam i polecam. To inspirujący materiał, który może być pomocny w pracy nad sobą i swoim charakterem, a także w usystematyzowaniu sfer: prywatnej i publicznej.
Myślę, że dużym wyzwaniem w garderobie definiowanej jako klasyczna są buty, a w szczególności te, które nosimy do stroju typu codziennego. Dlaczego? Ponieważ wypadałoby, by spełniały przede wszystkim kryterium bezwzględnej wygody, przy jednoczesnym zachowaniu maksimum klasycznej estetyki. Trzeba pamiętać, że stopy to newralgiczne części naszego ciała. Powinnyśmy je rozpieszczać, a nie katować.
W dziedzinie archetypów i symboli, która mnie fascynuje, jednym z najważniejszych motywów występujących w baśniach, klechdach i starych opowieściach jest motyw samodzielnej, trudnej pracy nad czymś: oddzielenie czegoś od czegoś, pokonanie nieznanej drogi, wejście do tajemniczego lasu, zadanie właściwego pytania, odnalezienie czegoś, a nawet stanięcie oko w oko z czymś strasznym.