Niejednokrotnie otrzymuję od Czytelniczek prośby o analizy porównawcze poparte przykładami zdjęciowymi, a dotyczące tego – mówiąc ogólnie – czy jestem na tak, czy jestem na nie odnośnie do danej stylizacji. Uznałam jednak, że tak przedstawiana opinia byłaby zbyt kategoryczna oraz zamknięta, dlatego pokusiłam się o przygotowanie analizy porównawczej w nieco innym od proponowanego formacie.
Na wstępie przypomnijmy sobie jak na przestrzeni kilkudziesięciu lat doszło do tego, że dziś gubimy się wśród możliwości, które daje nam branża modowo-odzieżowa i jak to się stało, że jeśli chodzi o ubiór, to pomimo zalewu wszelkiego rodzaju programów, magazynów i blogów modowych większość z nas wie na temat zasad ubioru nieporównywalnie mniej, niż nasze prababki.
Niestety poziom ignorancji większości dorosłych kobiet jest w tej dziedzinie większy niż zwykła amatorszczyzna. Kiedy pierwszy raz, kilka lat temu, napisałam to zdanie wydało mi się ono ostre jak brzytwa, może zbyt ostre? Ostatecznie jednak pozostawiłam je w tym kształcie, a nawet uczyniłam je tezą kluczową SD, bo uznałam, że tonący nawet brzytwy się chwyta.
Dzisiaj dress code traktowany jest właściwie tylko jako przepis/paragraf bądź ułatwiający ubieranie się w świecie wysokiego biznesu, bądź utrudniający życie szeregowym pracownikom niektórych firm.
Tymczasem na kod ubioru warto spojrzeć szerzej, jako na coś w rodzaju kanonu: zbioru schematów wskazujących klasyczne połączenia różnych elementów garderoby, jak również zbioru formuł ułatwiających dobór ubrania stosownego do miejsca, czasu i okoliczności (zasada taktu).
Kod ubioru jest trochę jak tabliczka mnożenia w matematyce: jest tabelarycznym sposobem zestawienia wyników połączenia ze sobą różnych części garderoby i różnych okoliczności.
Aby bezbłędnie rozwiązywać bardziej skomplikowane zadania musimy znać ten podstawowy schemat.
Tak rozumiany kod ubioru jest nośnikiem tego, co nazywamy elegancją, klasą. Na przestrzeni lat zmieniają się formy ubrań lecz w ogólnym zarysie zasady stosowności, nazywane też zasadami taktu, pozostają niezmienne.
Przypomnijmy, że mniej więcej do lat sześćdziesiątych XX. wieku nie było problemu z określeniem co jest, a co nie jest eleganckie, ponieważ pomimo chanelowskiej rewolucji ubraniowej strój funkcjonował cały czas na płaszczyźnie kodu ubioru.
Przede wszystkim określał status społeczny w sposób jednoznaczny: ubranie niedbałe bądź skąpe (w odniesieniu do realiów owych czasów) wskazywało na niższy status. Wątpliwości zaczęły pojawiać się na początku lat siedemdziesiątych, kiedy zaczęto kontestować społeczne statusy i role.
Nastąpiła rewolucja obyczajowa, określana też seksualną i emancypacja tej sfery.
Kontestując mieszczańskie poczucie wstydu zaczęliśmy odkrywać coraz więcej ciała, a kontestując bon ton zaczęliśmy w sytuacjach formalnych ubierać się swobodnie.
Ten kierunek przechwyciła rodząca się branża modowa i wówczas to przeniesiono postrzeganie ubrania z płaszczyzny kodu ubioru (kanon i stosowność) na płaszczyznę modową (dekonstrukcja i luz) i tak to trwa do dzisiaj. Różnica jest taka, że o ile ówczesnej dekonstrukcji dress code’owego porządku przyświecała określona rewolucyjna idea, o tyle współczesna modowość jest już całkowicie bezideowa.
Współczesna branża odzieży masowej i magazyny mody promują najczęściej stylizacje mieszane: formalne miesza się ze swobodnym, codzienne z wizytowym, ciężkie z lekkim dając w efekcie zmiksowaną pulpę. I to właśnie sprawia, że gubimy się wśród nadmiaru możliwości połączenia wszystkiego ze wszystkim.
Z drugiej strony, trochę wbrew trendowi modest fashion, spopularyzowanemu i sprowadzonemu do ogólnej (ponadreligijnej) tezy, że “Dziś nie można ubrać się stosownie, bo w sklepach nie ma odpowiednich ubrań, a kobietom narzuca się dziwaczny lub wyzywający wygląd” zapewniam, że jednak można.
Trzeba tylko znać zasady i zgodnie z nimi dokonywać wyboru (zaznaczam, że odnoszę się tu tylko do formy ubrań, a nie do składów surowcowych tkanin – bo to jest już zupełnie inny temat).
Na bazie zdjęć wybranych do dzisiejszego wpisu pokazuję, że wiele stylizacji może mieć swoje wersje zarówno modowe, jak i dress code’owe, a także, jak ważne dla owego rozróżnienia są niuanse: drobne, subtelne, ledwie dostrzegalne elementy, które decydują o efekcie końcowym.
Fotografie po stronie lewej prezentują stylizacje w wersji modowej, fotografie po stronie prawej przedstawiają stylizacje zgodne z zasadami kodu ubioru.
Zapraszam do analizy.
↑Stroje koordynowane codzienne: w wersji modowej: wyrazista biżuteria, obszerna marynarka, postrzępione jeansy w połączeniu z czółenkami, prawdopodobnie na niewielkim obcasie (które według kodu ubioru łączymy ze spodniami z lżejszych tkanin). W wersji dress code’owej marynarka dopasowana, spodnie z tkaniny nie opinającej sylwetki, szal.
↑Stroje swobodne, typu wakacyjnego. W wersji modowej dużo się dzieje: są falbanki, marszczenia, kołnierzyk i powłóczyste, bufiaste rękawy. W wersji dress code’owej bezpretensjonalny T-shirt i prosta spódniczka.
↑Stroje codzienne koordynowane. W wersji modowej: jeansy rurki, czółenka na obcasie (co prawdopodobnie w połączeniu z marynarką ma wpływać na elegancję tego zestawu) oraz pasek z wyrazistą klamrą, będącą jednocześnie logo marki. W wersji dress code’owej: spodnie w fasonie garniturowym o długości 7/8 (co obniża rangę stroju) oraz buty wiązane, typu oxfordy, pasek skromny.
↑Stroje koordynowane z pogranicza codziennych i swobodnych, przechylające się na stronę tych drugich. Stroje są prawie takie same, ale jak ogólnie wiadomo prawie robi różnicę. W wersji modowej: wywinięte rękawy marynarki i czółenka na obcasie w połączeniu z jeansami rurkami. W wersji dress code’owej: zamiast czółenek – botki.
↑Kokardy we włosach. W wersji modowej: dwie niewielkie na szczycie głowy, w wersji dress code’owej: jedna, wyrazista zbierająca włosy w niski kucyk.
↑Stroje formalne wizytowe, wieczorowe. W wersji modowej: szyfonowa bluzka odsłania kontrastującą w kolorze bieliznę, w wersji dress code’owej: koronkowy podkład pod szyfonową bluzką stanowi niejako jej ozdobny element. [Oczywiście w obydwu przypadkach albo niepotrzebne są szlufki przy spodniach, albo brakuje paska].
↑Stroje swobodne. W wersji modowej: spodnie z kantem, czyli w stylu garniturowym w połączeniu z klapkami, tzw. birkenstockami oraz brak paska. W wersji dress code’owej: spodnie są lżejsze w wyrazie i połączone z płaskimi czółenkami o modnym fasonie.
↑Stroje kąpielowe. W wersji modowej: suto ozdobiony ze skąpym tyłem odkrywającym pośladki (prawdopodobnie), w wersji dress code’owej nierzucający się w oczy, z amerykańskim dekoltem.
↑Sztuczna biżuteria w dużej ilości. W wersji modowej: dosłowna imitacja biżuterii szlachetnej w połączeniu z jeansową koszulą. W wersji dress code’owej: korale jednolite w stylu, z tworzywa sztucznego, bądź surowca półszlachetnego, w połączeniu z gładkim, prostym topem.
↑Stroje swobodne, wakacyjne. W wersji modowej: obcisły top typu druga skóra oraz jeansowe, dopasowane szorty z króciuteńkimi nogawkami. W wersji dress code’owej luźny top i takież szorty.
↑Stroje okazjonalne (wieczorowe, imprezowe, randkowe). W wersji modowej: błyszcząca sukienka na bieliźnianych ramiączkach, kopertowa, zapinana z boku, z falbaną, odkrywająca zarówno ramiona, jak i nogi. W wersji dress code’owej: odkryte ramiona i dekolt równoważy długość sukienki za kolano. Urozmaiceniem są ramiączka w formie wiązanych szarf.
↑Stroje codzienne koordynowane. W wersji modowej pomimo zachowania jedności kolorystycznej bardzo dużo się tu dzieje, mamy kurtkę w typie ramoneski, opadający luźno pasek oraz botko-kozaki. W wersji dress code’owej bez utraty ciągłości linii połączone zostały trzy kolory oraz zachowane są tu dwie ważne zasady kodu ubioru: buty-torebka-pasek jako zestaw w jednym kolorze, a także zasada zakrycia szczytu kozaków przez rąbek spódnicy.
Pozdrawiam ♥
Fotografie we wpisie – mój Pinterest